top of page
Szukaj
  • pozlacanarybka1

Smutek, lipowe gałęzie i dwa ważne imiona, czyli melodia listopada

05 listopada


Mam wrażenie, że z dnia na dzień coraz bardziej tracę Sarę. Ignoruje mnie na lekcjach, na przerwach roztapia się w tłumie uczniów. Tak, jakby lata naszej przyjaźni wyrzuciła do śmieci.

Dni monotonii przerwał wreszcie Robert. Trochę niepokoiłam się o naszą relację - wiedziałam, że był w Wiedniu wraz z uroczą wiolonczelistką, a ja nie byłam ani trochę muzykalna. Gdy wracałam ze szkoły zadzwonił do mnie - a jak tylko usłyszałam jego głos w słuchawce, wiedziałam, że wszystko jest w porządku. Że jest obok mnie, tak jak zawsze. Zaproponował, że odwiedzi mnie w sobotę. Tak cieszę się z jego wizyty, że nie wiem jak dziś zasnę! Już teraz chciałabym ujrzeć zieleń jego oczu, niesforne włosy i promieniejący uśmiech...

Natomiast dziś wieczorem również wydarzyło się coś absolutnie niespodziewanego - odwiedziła mnie Sara! Porozmawiałyśmy - szczerze - o naszej relacji, przeprosiłyśmy się. Zrozumiałam błędy, które popełniłam i cieszę się, że będę mogła się poprawić.

Moja mama skończyła pisać biografię Astrid Lindgren, nad którą tak długo pracowała. Wymyśliła też tytuł: Jak zakwitła Lipowa Gałąź. Jestem z niej niesamowicie dumna!

To aż dziwne, jak wiele może się wydarzyć jednego dnia. A jednak, to przecież życie daje najlepsze lekcje.



06 listopada


Dorci udało się przytyć trzy kilogramy! Powiedziała mi, że gdyby nie ja, pewnie nie wróciłaby do tej klasy. I że te trzy kilogramy są w prezencie dla mnie. Rozpiera mnie szczęście. Bardzo się cieszę, że tak dzielnie radzi sobie z chorobą!



07 listopada


Dziś wieczorem odwiedziłam Fryderyka. Nie wyglądał dobrze. Kołderka, którą był okryty, wyglądała przy nim jak wielka płachta. Boję się o niego... Jaszczurka opowiedział mi, że poprosił swoją złotą rybkę, by doszedł do małej półeczki stojącej w jego pokoju. Jednak nie udało mu się... Frycek uważał, że ta rybka wcale nie jest złota, a pozłacana. Ledwo hamowałam łzy, gdy mi to mówił... Gdy skończył swoją historię, zapadł w sen. Klaudia stwierdziła, że robi sobie takie drzemki coraz częściej, czasami urywając w pół zdania.



09 listopada


Dziś wieczorem przyjechał Robert! W mieszkaniu przywitałam go sama - moja mama także miała randkę. Umawia się ze swoim wieloletnim kolegą z pracy i bardzo się cieszę - bo w jej oczach widzę szczęście. I miłość.

Gdy otworzyłam drzwi Robertowi, od razu wpadliśmy sobie w ramiona. Jednak patrząc w jego oczy, zrozumiałam, że coś jest nie tak. Mój chłopak wyznał mi, że miał wątpliwości co do swoich uczuć. Jednak potem zrozumiał, że kocha mnie. I tylko mnie. Cieszę się, że był wobec mnie szczery, niczego przede mną nie ukrył. Każdy przecież ma prawo do wątpliwości...

To był wspaniały wieczór, spędzony ze wspaniałym chłopakiem, którego kocham całym sercem. Bardzo się cieszę, że los nas połączył...


20 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Czerń

Post: Blog2_Post
bottom of page